Zacznijmy od podstawowej informacji, teren przynależący do sklepów LIDL i Biedronka jest terenem pozostającym we własności sklepu, co oznacza, że to sklep decyduje jakie będą tu obowiązywały zasady. Dotyczy to zarówno ruchu (strefa ruchu lub nie) oraz ewentualnych opłat. Tworzone są tzw. prywatne strefy parkowania oraz prywatne parkingi.
Regulaminy obu sklepów jasno precyzują, że tam gdzie pojawia się opłata za parkowanie, dotyczy to sytuacji w których klient sklepu pozostawił samochód, nie pobrał biletu parkingowego i udał się na zakupy lub pobrał bilet ale przekroczył darmowy czas parkowania. Najgorszą sytuacją jest brak biletu, ale działa to dokładnie tak samo jak na parkingu galerii handlowej, gdzie przeważnie opłata pojawia się zawsze. Pojawiają się także kary, np. za zgubienie biletu, ale i przywileje, np. pierwsza godzina gratis.
Płatne parkingi w centrum miasta
Płatne parkingu pojawią się przeważnie tam, gdzie ziemia kosztuje najwięcej czyli w centrum miasta. Tu zawsze jest problem z parkowaniem, a sklepy chcąc funkcjonować, muszą zapewniać określoną liczbę miejsc parkingowych. A nikt tego parkingu nie da im za darmo ani też nie obniży ceny ziemi. Dodatkowo często pojawia się problem parkowania pojazdów, których właściciele niekoniecznie udali się na zakupy, co po prostu postawili samochód i poszli do domu.
Skąd oburzenie kierowców? Stąd, że w porównaniu do parkingów galerii handlowych, Lidl i Biedronka niespecjalnie starają się aby informacje o opłacie były dobrze widoczne. Na wjeździe jak i na drzwiach marketu są wprawdzie informacje o płatności i konieczności pobrania biletu, ale często są one ignorowane przez kierowców lub zwyczajnie na tyle małe, że łatwo je pominąć w gąszczu reklam i innych banerów informacyjnych. Mimo to regulamin istnieje a kierowcy powinni się do niego stosować.
Przyzwyczajeni jesteśmy że wjeżdżając do galerii handlowej mamy szlaban i trzeba pobrać bilet. Lidl i biedronka powierzyły obsługę parkingu zewnętrznej firmie, a ta oparła cały mechanizm o tabliczki informacyjne i parkometr postawiony w okolicy wejścia. Dodatkowo, jak to bywa z firmami zewnętrznymi, najważniejsze jest egzekwować przepisy i zarabiać, dlatego, m.in. głośno w ostatnim czasie o sytuacjach, gdzie mandaty sypały się nawet wtedy, gdy właśnie udaliśmy się po bilet.
Czy więc jest się o co denerwować?
- nie powinno nas dziwić wprowadzenie opłaty. Godzina czasu to nie jest mało aby zrobić zakupy, a jest ona zwykle darmowa. Na parkingach w centrum miast, taka wymuszona cyrkulacja jest konieczna, aby zapewnić właściwy obrót ale i jakość usługi. Usługi, która zapewnia m.in. możliwość zaparkowania na czas zakupów,
- pomimo że sklepy walczą o klientów, dbają także o komfort kierowców, chcąc zapewnić wolne miejsca muszą wymusić rotację samochodów, a tą najlepiej jest zaplanować dodając ekstra opłaty (nie ukrywajmy ale perspektywa zapłacenia 2 zł za godzinę postoju dla wielu kierowców jest nie do przełknięcia),
- ponieważ parking jest terenem prywatnym sklepu, sklep ma prawo ustanowić swój regulamin. Regulamin nie powinien działać na szkodę klienta,
- w wielkim skrócie regulamin parkingu sprowadza się do prostej zasady: weź bilet, wsadź za szybę, idź na zakupy. Godzina gratis, potem płacisz za postój, np. 2-5 zł za kolejną godzinę. Nie masz biletu? Płacisz karę i tu już mamy kwoty rzędu 100-200 zł.
Czy wystawienie mandatu jest legalne?
Przede wszystkim mandat to wystawia Policja. Właściciel parkingu lub firma nim opiekująca się po prostu wystawia zawiadomienie o konieczności zapłacenia za postój. Jeśli na wskazany przez firmę rachunek nie wpłynie opłata (kara), to firma opiekująca się parkingiem występuje do Centralnej Ewidencji Pojazdów o przekazanie danych właściciela pojazdu. Oczywiście tego, który złamał regulamin danego parkingu (nie zapłacił za parkowanie lub nie pobrał biletu z parkometru). Po otrzymaniu adresu dłużnika ten dostaje ponaglenie. Jeśli nie zapłaci, to dług przejmuje firma windykacyjna. Dlaczego? Dlatego, że zgodnie z regulaminem parkingu, korzystając z niego akceptujesz przedstawione warunki, w tym cennik postoju.
Dane są pozyskiwane legalnie i tak naprawdę może zrobić to każdy, kto wystąpi o takie dane (jest to odpłatne).
https://badanie-techniczne.pl/2019/10/jak-uzyskac-dane-wlasciciela-pojazdu/
Sprawą dyskusyjną jest ostatnia akcja związana z mandatami wystawianymi od razu po opuszczeniu pojazdu. Firmy pozwalają sobie na zbyt wiele i tak coraz częściej dochodzi do sytuacji w których wychodzimy po bilet, a wracamy zastając mandat za wycieraczką. Można reklamować ten fakt, ale i tu firmy wcale nie ułatwiają nam życia – odmowa. Odmowa podparta regulaminem: w czasie kontroli bilet nie był włożony na swoje miejsce. Nie był, bo dopiero po niego szliśmy. Tematem interesują się już media więc sprawa na pewno będzie nagłośniona, nie mniej jak zwykle pozostaje nam zachować bilet, zachować mandat, upewnić się co do godziny jego pobrania i wystawienia oraz wykonać zdjęcia, a w miarę możliwości nagrać film. A potem reklamować lub czekać na wezwanie windykatora, chociaż ja bym prywatnie wysłał pismo z uzasadnieniem do firmy, poleconym za potwierdzeniem odbioru i zachował to jako dowód. Niestety – pieniądze odcinają niektórym umysł.