Kompletujemy zestaw Grill Pack do samochodu, niezbędnik każdego kierowcy-kucharza:
- węgiel, jaki i do czego,
- grill, który wybrać,
- rozpałka, aby było szybciej,
- zapałki lub zapalniczka,
- środki czystości, chronimy tapicerkę,
- sprzęt uzupełniający, musthave kierowcy-kucharza,
- przyprawy, pieprzyć czy solić?
- lodówka przenośna, zimno?
- gotowe zestawy przetrwania,
- o czymś zapomniałem?
Wraz z nadejściem pierwszych, mocniejszych promieni słońca w okolicach kwietnia, zaczynamy powoli myśleć o coraz częstszych wypadach na łono natury. Co by nie przynudzać, napiszę wprost: zaczynamy myśleć o odpaleniu pierwszego grilla. Nie dziwię się, kiełbasa z grilla, chleb a czasem i jakiś chmielowy napój, to kusząca propozycja na spędzenie weekendu z rodziną. Dla każdego coś dobrego.
Czasami warto podejść do tego tematu nieco szerzej i poszaleć z ogniem nieco częściej. Ja, gdy tylko odpalam pierwszego grilla zwykle w weekend majowy, do września nie wyciągam go już z bagażnika. Pilnuję za to regularnie, aby nie brakowało mi węgla i podpałki oraz kilku drobiazgów. Nigdy nie wiadomo, kiedy wpadnę na pomysł zjeść, np. obiad nad jeziorem czy polanie.
Pewnie co bardziej złośliwy, zwrócą uwagę że na grilla nie jeździ się samochodem, hehe. Ale czasami niestety trzeba być kierowcą.
Pomijając planowane wyjazdy, warto przygotować się na spontaniczne akcje, jak szybki wyskok po pracy. Warto też uwzględnić to wyposażenie, np. podczas wyjazdu na wakacje czy dłuższej trasy, czy to w góry czy nad morze, zawsze znajdzie się miejsce do tego aby na chwilę się zatrzymać, zjeść i odpocząć. Być może znudzeni kuchnią regionalną, zapragniemy zjeść coś prostego. Tym bardziej, że podstawowe składniki (kiełbasa czy kurczak) dostaniemy praktycznie w każdym sklepie.
Kompletując wyposażenie (Grill Pack) do auta, warto zabrać ze sobą kilka niezbędnych gadżetów. Musimy jednak pamiętać, że bagażnik to nie graciarnia, co wyjmiemy trzeba będzie potem włożyć (donieść) i część wyposażenia trzeba odświeżać (ruszt, talerze, sztućce i zapasy). Jest jednak kilka elementów które są stałe i pozwolą nam na szybkie podjęcie decyzji: dziś nie jemy w domu (ani u teściowej) jedziemy na kiełbasę do lasu. Wyposażenie musi być więc ograniczone, ale i w pełni wyczerpujące nasze potrzeby (w tym zdarzenia losowe).
WĘGIEL:
Warto odpowiednio wcześnie zdecydować się na wybór, np. odpowiedniego węgla. I od tego zacznę przygotowywanie mojego Grill Packa:
- węgiel drzewny: w wielkim skrócie wypalone drewno. Najtańsza opcja. Warto wiedzieć o nim trzy rzeczy: szybko się rozpala, szybko się wypala, osiąga niższe ale wystarczające do grillowania temperatury. Wada: trudno osiągnąć z nim równomierny żar na całej powierzchni. Węgiel drzewny to idealne rozwiązanie na szybkiego grilla, gdzie liczy się czas. Zalecany do kiełbas i chudego mięsa lub grillowanych warzyw. Zaraz po zwykłym drewnie, jest to jedno z czystszych paliw,
- brykiet: węgiel drzewny wymieszany z dziesiątkami dodatków, jak trociny, wióry, torf, słoma. Ma zbitą konsystencję, przez co rozpala się długo, ale także długo się wypala. Osiąga znacznie wyższą temperaturę spalania oraz bardzo łatwo wyrównać nim siłę żaru na całej powierzchni grilla. Dobrej jakości brykiet, wypala się nawet kilka godzin. Jest więc idealnym rozwiązaniem na dłuższe posiedzenie oraz do przygotowania dań, wymagających wyższej temperatury (przy krótkim czasie obróbki cieplnej),
- drewno: jeśli zdecydujemy się na rozpalenie ogniska, zadbajmy o to aby do utrzymania ognia używać drewna z drzewa liściastego. Drewno iglaste zawiera liczne olejki eteryczne, które podgrzane mogą być silnie toksyczne. Drewno powinno być odpowiednio wysuszone. Warto także pamiętać, że spalone drewno nie wytwarza szkodliwych substancji. Pieczenie kiełbasek powinno odbywać się nie na ogniu z ogniska, a na wytworzonym z niego żarze. Cały proces przygotowania ogniska może trwać nawet kilka godzin.
Warto kupić przynajmniej 2 worki węgla, na który się zdecydujecie, to już Wasza sprawa. Ja zwykle wybieram brykiet, chociaż praktyka pokazuje, że na 3 osobowy wypad, węgiel drzewny jest najlepszy.
WAŻNE! Co by nie zepsuć smaku jedzenia, od rozpalenia (niezależne ile i jakiej podpałki używamy, warto poczekać kilkanaście minut, aż pojawi się żar. Nie kładziemy jedzenia na świeżo rozpalonego grilla.
GRILL:
W sieci, za około 100 zł (często także w różnego rodzaju programach lojalnościowych) można trafić grille walizkowe. Zdecydowanie jest to najlepszy sprzęt do przewożenia, nie tylko ze względu na wygodny kształt do przenoszenia (walizka) ale także ze względu na to, że zamknięty, pozwala nam zapomnieć o syfie który się w nim znajduje. Oczywiście chowamy go bez węgla, żaru i popiołu. Niektóre mają ruszt wielopoziomowy.
Bardzo dobre okazują się także tanie rozwiązania, a więc grille za 15-20 zł. Chociaż nie grzeszą trwałością, to są lekkie, zajmują mało miejsca i wbrew pozorom działają minimum 1-2 sezony. W przypadku gdyby okazało się że musimy go porzucić (brak miejsca w aucie, kolega wraca w bagażniku) strata będzie niewielka. Warto zostawić karton, przyda się do schowania grilla oraz kilku gadżetów, np. szczypiec.
Przed rozpoczęciem sezonu grillowego z takim sprzętem, warto wybrać się do Castoramy i wymienić zwykłe nakrętki na motylki. Ułatwi nam to montaż grilla. W innym przypadku polecam doposażyć się w kombinerki lub dokręcać ręką pamiętając że grill będzie mniej stabilny przez to.
Jeśli zdarza nam się jeździć w kilka osób, zdecydowanie polecam opcję walizkową. Często można trafić też grille okrągłe – kopułowe. Są fantastyczne, pod warunkiem, że mamy miejsce na ich przewożenie i zabawę w składanie i rozkładanie. Polecam dla smakoszy i na dłuższe wypady np. 2-3 dniowe. Polecam do ogrodów. Nie polecam do szybkich akcji.
WAŻNE! Zanim wyruszycie z nowym grillem w plener, warto sprawdzić jak się go montuje i czy czegoś nie da się ulepszyć (jesteśmy profesjonalistami, nie mamy czasu na pieprzenie się z instrukcją). I chociaż tu kobiety nie powinny się wtrącać i dać samcom spokojnie rozstawić sprzęt, to nie ma nic gorszego jak widok faceta, który kompletnie nie wie co robi. Nawet jeśli wcześniej wypił już trochę złotego nektaru.
ROZPAŁKA:
Skoro mamy węgiel i grilla, to warto zadbać o rozpałkę. Osobiście używam rozpałek w płynie z 2 powodów: nie zachodzą wilgocią oraz działają szybko. Nie oznacza to jednak, że te w kostkach są gorsze, chociaż mogą wymagać więcej zabawy z rozpaleniem.
WAŻNE! Nigdy nie kładziemy mięsa na grilla od razu po rozpaleniu, bo rozpalający się węgiel kopci i wydziela różne szkodliwe substancje. Dodatkowo musimy poczekać na wypalenie się całej podpałki. Mięso kładziemy na żar i dopiero wtedy rozpoczynamy grillowanie, to samo dotyczy ogniska, ale tu sprawa może potrwać nawet godzinę jak nie dłużej. Nigdy nie dodajemy rozpałki do już rozpalonego węgla, po prostu trzeba pilnować żaru dokładając węgla, a i to robimy tylko wtedy, gdy mamy przerwę w pieczeniu.
ZAPAŁKI LUB ZAPALNICZKA
Naprawdę muszę tłumaczyć o co chodzi? Plus jest taki że w aucie mamy zapalniczkę, chyba, że ktoś ją zdemontował co by sobie podłączyć stroboskop, kamerę do samojebek i parę innych zbędnych gadżetów. Nie mniej awaryjnie jest i warto pamiętać o niej.
Oczywiście aby skorzystać z zapalniczki samochodowej, nie wjeżdżamy autem na środek polany czy do jeziora, tylko bierzemy jakieś papiery, drewienko czy rozpałkę, podpalamy i wracamy do grilla. Kombinujcie.
Podpałki potrzebuję do rozpalenia się ognia. Nie odpalimy ich więc ani od papierosa, ani (być może) od zapalniczki samochodowej (patrz wyżej).
ŚRODKI CZYSTOŚCI
Bardzo przydatne, potrzebne i ratujące nie tylko nasze ręce ale i tapicerkę auta, przed tłuszczem i ketchupem. Szczególnie jeśli mamy dzieci. Warto także pamiętać o nich przy rozkładaniu grilla, aby wyczyścić od razu ruszt.
WAŻNE! Po opróżnieniu grilla z popiołu i resztek żaru, nie polewajcie go wodą. Możecie doprowadzić do uszkodzenia, np. pęknięcia blachy, ale narobicie sobie także sporo syfu. Popiół i woda to zła mieszanka. Lepiej go opróżnić, zostawić do wystygnięcia (nie powinno potrwać to dłużej jak kilka minut lub kilkanaście dla grilli żeliwnych). Resztki popiołu można zeskrobać patykiem.
Do auta zabieramy:
- butelkę z wodą (kranówą),
- butelkę z wodą pitną (nawet rozgrzana od słońca, nadal będzie nadawała się do picia),
- rolkę ręczników papierowych,
- małą szczotkę lub gąbkę do naczyń,
- 1-2 reklamówki, mocniejsze,
- mokre chusteczki (dział dla dzieci, 2-3 zł za paczkę).
Nie brudzą się tylko Ci co nic nie robią. Ruszt czyścimy przed użyciem i po użyciu. Dzięki temu unikniemy jedzenia starego tłuszczu, a i przygotowane jedzenie nie będzie nam przylegać do kratki.
SPRZĘT UZUPEŁNIAJĄCY:
- ostry nóż, do krojenia mięsa, chleba, warzyw,
- widelec lub widły do mięsa, szczypce (obowiązkowo, nie podlega to dyskusji)
- zestaw papierowych talerzyków (łatwiej się rozkładają niż plastik),
- zestaw plastikowych sztućców,
- zestaw plastikowych kubków,
- kubki do piwa,
- rolkę folii aluminiowej,
- patyczki do szaszłyków,
- plastikowa miseczka (np. do mieszania sałatki),
- mała plastikowa deska (lekka i poręczna).
Folia aluminiowa ma wiele funkcji, warto też pamiętać, że jej matowa strona przyciąga ciepło, a błyszcząca odpycha. Jeśli owiniemy ziemniaki czy czosnek folią (mat na zewnątrz) i wrzucimy w żar, możemy liczyć na pyszne dodatki do kiełbasy i mięsa. Przydaje się też do zmniejszania żaru (układamy na niej mięso, mat w dół). Możemy też owijać w nią mięso (mat na zewnątrz), np. zawinięte mięso pieczemy na ogniu, a 5-10 minut przed końcem odwijamy i grillujemy.
Miska i deska (przydatne do krojenia, szczególnie, jeśli produkty na grilla kupujemy w drodze, a nie przygotowujemy wcześniej w domu.
Plastikowe sztućce, talerze i kubki. Nikt ich nie lubi, psują wizualną część grilla, ale awaryjnie przydają się. Polecam talerzyki brać papierowe, może mniej odporne na wilgoć, ale za to nim gorąca kiełbasa poparzy nam rękę, zdążymy z nimi dojść do stołu lub kosa. Lepsze dla środowiska. Jeśli mamy nadmiar sprzętu w domu, warto oczywiście zabrać metalowe sztućce i ceramikę, ale pamiętajcie że one sporo ważą i trzeba je potem targać z powrotem.
Osobiście polecam zamówić sobie np. zestaw z IKEA (zestaw dla dzieci), bardzo odporny na wszystkie warunki, w tym mycie w zmywarce. Chociaż… to plastik.
Ostry nóż i szczypce to podstawa, nawet jeśli wydaje Ci się że wszystko załatwić można plastikowym widelcem, to… to wiedz że jesteś w błędzie.
Kubki do piwa: trudne do transportu (łatwo je uszkodzić) ale za to mogą być pomocne tam, gdzie nie jesteśmy pewni co do tego czy na pewno można spożywać alkohol. Polecam poszukać takich nieprzezroczystych.
PRZYPRAWY:
Nie wiemy kiedy i co będziemy przygotowywać, dlatego warto gdzieś tam mieć ze sobą też parę przypraw:
- sól i pieprz,
- czerwona słodka papryka,
- przyprawa do ziemniaków,
- przyprawa do kurczaka i mięs, np. Grill Klasyczny,
- ketchup i musztarda (niestety mało odporne na wysokie temperatury, towarzyszące naszym rozgrzanym od słońca autom, ale jak to mówią, nikt jeszcze nie umarł od zjedzenia gorącego ketchupu).
LODÓWKA PRZENOŚNA:
Osobiście nie używam lodówek przenośnych. Zabierają dużo miejsca. Warte uwagi są jednak składane walizki termoizolacyjne, które po zjedzeniu zawartości, można po prostu złożyć. Lodówka przenośna na pewno spełni swoją rolę jeśli planujemy przenosić rzeczy wymagające koniecznie niskiej temperatury lub gdy w docelowej lokalizacji trudno będzie o cień.
PODSUMOWANIE:
Cały zestaw, nie powinien zająć Wam więcej miejsca niż to co zajmuje karton z grillem + mała torebka z dodatkami. Nie potrzebujecie półmetrowych szczypców, tak samo jak maczety do krojenia pomidorów, wybieracie mniejsze sprzęty, ale dbajcie aby spełniały swoją rolą. Nóż, szczypce czy metalowe patyczki do szaszłyków, to jednorazowy zakup.
Przyprawy możecie przewozić w torebkach, ale są także dostępne różnego rodzaju pojemniki plastikowe czy pojemniki wielokomorowe.
To wszystko po prostu warto ze sobą mieć i gwarantuję Wam, że czy przygotowując się w domu do sobotniego grillowania, czy spontanicznie zawijając do lasu po pracy, nic Was nie zaskoczy. A dobrze wiecie, że łatwo o czymś zapomnieć. Taki zestaw to także dowód na to, że wiecie co robicie i jesteście profesjonalistami. Może i koledzy powiedzą, że mamy więcej sprzętu niż kobieta nosi gadżetów w torebce, ale nas interesuje przede wszystkim opinia żeńskiej części towarzystwa (i odwrotnie, jeśli czyta to jakaś dama). Dzieciakom na pewno też spodoba się kolorowa zastawa z IKEA.
Jeśli nie chcecie aby to wszystko latało Wam po bagażniku, w pierwszym lepszym supermarkecie czy markecie budowlanym, w granicy 10-15 zł nabędziecie multifunkcjonalną skrzynkę na graty. Jej jakość może budzić wątpliwości, ale praktyka pokazuje, że jeśli nie będziecie jej kopać, to kolejną kupicie za 2-3 lata.
Zestaw Grill Pack ekonomiczny:
- grill 15 zł,
- worek węgla 9 zł,
- podpałka i zapałki 5 zł,
- rolka ręczników papierowych 2 zł,
- paczka mokrych chusteczek 3 zł,
- zestaw plastików 10 zł,
- butelka wody 2 zł,
- przyprawy 5 zł,
- nóż i szczypce 15 zł,
- rolka z folią aluminiową 4 zł,
Razem 70 zł
Zestaw Grill Pack Premium:
- grill walizkowy 100 zł,
- worek węgla + zapasowy 18 zł,
- podpałka + zapalniczka 6 zł,
- rolka ręczników papierowych 2 zł,
- paczka mokrych chusteczek 3 zł,
- zestaw plastików IKEA 20 zł,
- butelka wody 2 zł,
- przyprawy 5 zł,
- nóż i szczypce 15 zł,
- rolka z folią aluminiową 4 zł,
- koszyk do bagażnika 10 zł.
Razem 185 zł
Uzupełnienie:
- koc (od 10 zł w górę…),
- koszyk piknikowy lub zakupowy (od 20 zł w górę), sztywny,
- wózek plażowy lub zakupowy do przewozu gratów (od 50 zł w górę),
- reklamówki, woreczki i inne pojemniki na resztki jedzenia, co by było coś na śniadanie.
Reklamówki są fajne, ale wygląda się z nimi mało profesjonalnie. Jeśli organizujecie większą akcję, zadbajcie aby cały zestaw, dało się zabrać w 1 max 2 ręce. W końcu w drodze powrotnej dojdzie Wam dodatkowo: zmęczone dziecko, zmęczony pies, mokry koc, dmuchany wieloryb i zestaw kijków i kamieni Waszej pociechy. W plecaku wszystko Wam się zgniecie lub powylewa.
Może i jest tego sporo, ale zapakujcie to do koszyka i sami oceńcie czy naprawdę tego jest tak wiele. To podstawy. Oczywiście całość uzupełniamy jedzeniem i piciem, ale o tym w osobnym wpisie.